czwartek, 2 lutego 2017

Mój jest ten kawałek podłogi...

Ostatnim razem, kiedy w mojej pracowni powstawały kolejne "szyjątka" kalendarz pokazywał datę hmmm... żebym nie skłamała 17.01.2017r. nie potrafię sobie nawet tego wytłumaczyć, nie wiem jak to nazwać? czy przesileniem, czy osłabieniem, czy zwyczajnym "nie chce mi się" - pewnie każdym po troszkę. Znów obiecuję sobie, że jutro muszę to i tamto i tak uciekają dni a w pracowni wieje chłodem. A przecież taka motywacja była na początku roku, taka siła i wiara we wszystko....i wszystko nadal jest tylko jakby w ilościach nie pozwalających na ruszenie tak zwanych czterech liter. Wkurzona jestem na siebie przez to ogromnie. Wczoraj nawet słyszałam w radio, że swoje święto ma Maszyna do Szycia, ale moja niestety nie miała... Przeproszę, ukocham, omiotę z kurzu i siadam i szyję i mam tyle znów pomysłów i tyle pracy i wyzwanie mam od pewnej Joanny, która swoim telefonem dała mi siarczystego kopa we wspomniane cztery... i już dzisiaj złożyłam zamówienia na filce, tkaniny, guziki i tym podobne fajne zabawki i czas start. Czasu mało (jak zwykle) a wyzwanie spore (jak zwykle) ale rade dam (jak zwykle), stanę na wysokości a jak zrobię, skończę znaczy to pokaże o tutaj właśnie :)

A tymczasem moją pracownię maleńką, kochaną pokażę (moi Facebookowi przyjaciele już widzieli). Na stronie nie pojawiło się jeszcze żadne jej zdjęcie a to przecież jakoby fundament mojej historii phii i tylko mój kawałek podłogi...

















Zdjęcia były robione w tak zwanym szale przedświątecznym stąd akcenty Bożonarodzeniowe na fotkach, ale już niebawem zmiana wystroju - kury, gęsi i barany, ale póki co..... słodkich snów :)
Buziaki. Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz