środa, 18 maja 2016

Samo życie...

Są w życiu takie momenty, kiedy smutek i radość przeplatają się ze sobą i nie mamy na nic wpływu. W tym roku właśnie tak rozpoczął się ten (mój ulubiony) miesiąc, smutkiem ogromnym i stratą - zmarła moja babcia. Osoba, która była mi szczególnie bliska... Mieszkaliśmy w jednym domu, to ona gotowała mi obiadki kiedy rodziców nie było, ona szyła mi stroje na występy w szkole i odprowadzała na przystanek tramwajowy, ona nauczyła mnie przyszywać guziki, ona robiła najlepszą na świecie zupę ogórkową i każdej zimy prosiła abym zakładała czapkę :)
Jest już gdzieś tam, gdzie mamy się wszyscy spotkać i mocno wierzę, że kiedy i ja tam pójdę zobaczę ich razem - babcię i dziadka jak siedzą sobie przy stole, popijając herbatkę i uśmiechając się do mnie...
Tak się złożyło, że kilka dni po tym zdarzeniu dane mi było uczestniczyć w bardzo radosnym wydarzeniu rodzinnym a mianowicie w uroczystości I Komunii Świętej mojej bratanicy. Na tę uroczystość musiałam udać się daleko bo aż na wyspę Jersey - piękne miejsce, cudne plaże, zjawiskowe krajobrazy....
Znów rodzinne spotkania i rozmowy do późna - tym razem jednak w radosnej i spokojnej atmosferze.

Dziś już jestem na posterunku - prania zrobione, lodówka prócz światła została wyposażona w żywność, zaległe lekcje nadrabiamy jak się tylko da i już za momencik zakradnę się do mojej dłuuugo nie uczęszczanej pracowni aby znów oddać się mojej najbardziej pasjonującej pasji :)))

A to ja i Jersey :)