niedziela, 20 listopada 2016

Poryczałam się...

Ubiegły tydzień minął mi pod znakiem "choróbska wszelkie łączcie się!" Nie wiem jak to jest, ale jak się przyczepi jakieś dziadostwo to już następne wirusiska jak magnez....
W domu szpital, w pracy chorzy wszyscy, którzy chorzy być mogli - tylko ja na posterunku zostałam i w czwartek i w piątek i nawet w sobotę musiałam posterunku pilnować:)
Nie odpuszczałam mimo wszystko mojej maszynie i w pracowni światło do 2 w nocy świeciło a ja zszywałam, wypychałam i od czasu do czasu spoglądałam na e-maile z uwagi na to, że okres przedświąteczny rozpoczęty i zamówienia pojawiają się w każdej chwili.
I przyszedł e-mail od klientki, która zakupiła w moim butiku podusię i kocurka (właśnie muszę uszyć kocurki, bo wszystkie się rozbiegły gdzies w świat:)). E-mail był przesympatyczny, Pani dziękowała mi za słodką podusię (jak nazwała ją jej córeczka) i kotka i napisała, że szyję piękne rzeczy z sercem i gustem i że z pewnością odwiedzi jeszcze mój sklep...
Kiedy kończyłam czytać, tekst już mi się rozmywał i czułam jak ciepło rozpływa się wokół mojego serduszka - to było tak miłe, że nie potrafiłam się powstrzymać... Uśmiechałam się do siebie, płacząc ze wzruszenia i myśląc "widzisz - twoje szczęście daje komuś szczęście..." Ucałowałam skończoną właśnie Mikołajkę (jak mam w zwyczaju robić) i pomyślałam sobie, że dla takich chwil, dla takich ciepłych słów warto siedzieć w pracowni do 2 w nocy, warto wycinać zszywać, wymyślać, tworzyć i dzielić się z innymi. Cudna sprawa!
Mnie póki co nic nie dopada, ani angina, ani wirusy - twarda jestem albo mutant jakiś się za mną czai, ale to nic, nie boję się! Pracuję dzielnie bo zaprzyjaźnione człowieki już pytaja o świąteczne dekoracje a ja obiecuję że do końca listopada pokażę wszystko co na półkach siedzi i wisi na wieszaczkach bo teraz nie wszystko skończone, nie wszystko sfotografowane... ale to co sfotografowane pokazuję już dziś (i świąteczne i nie świąteczne)
A tymczasem pozdrawiam cieplutko a w szczególności Panią Justynę i Zosię:)

 
serducho z juty
girlanda z juty


aniołek dla mojej chrześnicy

dzidziulek - prezent ślubny















no to teraz troszkę świątecznych... miłego oglądania. Całuję Ola:)






















2 komentarze:

  1. Ten aniołek jest teraz z nami i zajmuje miejsce nad lozeczkiem małej gdzie pilnie ja obserwuje i strzeże. Dzięki Olenko raz jeszcze. Buziaki

    OdpowiedzUsuń