piątek, 17 lutego 2017

"Cicha książeczka" uszyta :)


Jakiś czas temu przebiegła mi przez głowę myśl aby uszyć coś w formie książeczki... To coś miałoby materiałowe strony i można by było tam ubierać, przebierać laleczkę, przestawiać jej mebelki w domu, ale... myśl przebiegła nie zatrzymując się:)

Jak to mówią "co się odwlecze, to jednak nie uciecze" - znajoma spytała czy nie zrobiłabym takiej książeczki? No cóż, skoro już miałam kiedyś taki plan to obiecałam się zorientować w temacie i jak się okazało (mimo że mam dzieci) to jednak nie mam pojęcia, że coś takiego istnieje i jest coraz bardziej popularne to tzw. QUITE BOOK - taka właśnie książeczka ma służyć do nauki i poznawania świata.... Źródłem mojej inspiracji był w tej dziedzinie Pinterest - jak się tam naoglądam nie mogę spać.
Trochę trwało zamówienie filców, filcowych naklejek, tudzież podobnych dupereli, wydumanie jak to wszystko złożyć w kupe, ale....wreszcie jest!  Mój prototyp wymaga oczywiście poprawek ale jedno wiem - stworzenie takiej zabawki wymaga baaaaardzo dużo cierpliwości(o dziwo miałam), ogromnego nakładu pracy (to akurat lubię) i czasu (no z tym jest gorzej). Zmiana koloru nici co 2 minuty, wycinanie mikroskopijnych elementów z filcu, dziubanie z rzepkami - cudowne, ale jak się skończy? to jest dopiero...!

Mój model jest przeznaczony dla dzieci w wieku 2-4 latka (tak sądzę, gdyż moja 3 letnia córka uwielbia się nią bawić i daje sobie radę z każdą stroną). Możliwości jest mnóstwo i pomysłów również: sznurowanie, układanie sztućców, zapinanie pasków, ekspresów czy klamerek itp. i dla starszaków i dla niemowlaków. Ja wybrałam taki oto zestaw...




Książeczka może mieć na okładce wyszyte lub naszyte (np. z filcu) imię dziecka (mi się już nie chciało :/






























No dobra to teraz wracam do pracy królik Maileg czeka w kolejce...
Dobrej nocki ;-) O.


czwartek, 2 lutego 2017

Mój jest ten kawałek podłogi...

Ostatnim razem, kiedy w mojej pracowni powstawały kolejne "szyjątka" kalendarz pokazywał datę hmmm... żebym nie skłamała 17.01.2017r. nie potrafię sobie nawet tego wytłumaczyć, nie wiem jak to nazwać? czy przesileniem, czy osłabieniem, czy zwyczajnym "nie chce mi się" - pewnie każdym po troszkę. Znów obiecuję sobie, że jutro muszę to i tamto i tak uciekają dni a w pracowni wieje chłodem. A przecież taka motywacja była na początku roku, taka siła i wiara we wszystko....i wszystko nadal jest tylko jakby w ilościach nie pozwalających na ruszenie tak zwanych czterech liter. Wkurzona jestem na siebie przez to ogromnie. Wczoraj nawet słyszałam w radio, że swoje święto ma Maszyna do Szycia, ale moja niestety nie miała... Przeproszę, ukocham, omiotę z kurzu i siadam i szyję i mam tyle znów pomysłów i tyle pracy i wyzwanie mam od pewnej Joanny, która swoim telefonem dała mi siarczystego kopa we wspomniane cztery... i już dzisiaj złożyłam zamówienia na filce, tkaniny, guziki i tym podobne fajne zabawki i czas start. Czasu mało (jak zwykle) a wyzwanie spore (jak zwykle) ale rade dam (jak zwykle), stanę na wysokości a jak zrobię, skończę znaczy to pokaże o tutaj właśnie :)

A tymczasem moją pracownię maleńką, kochaną pokażę (moi Facebookowi przyjaciele już widzieli). Na stronie nie pojawiło się jeszcze żadne jej zdjęcie a to przecież jakoby fundament mojej historii phii i tylko mój kawałek podłogi...

















Zdjęcia były robione w tak zwanym szale przedświątecznym stąd akcenty Bożonarodzeniowe na fotkach, ale już niebawem zmiana wystroju - kury, gęsi i barany, ale póki co..... słodkich snów :)
Buziaki. Ola