czwartek, 15 października 2015

Kobieta sentymentalną jest...

13 października i nie ma w pracowni Łucznika.... takim oto rymem zaczynam ten post, ale rymować tu nie zamierzam będę się troszeczkę wzruszać i chwalić :)
Pamiętacie jak pisałam o moim wymarzonym, kupionym ponad dwa lata temu za urodzinowe Łuczniku? Powstało na nim koślawe, zielone z lodówki i wiele, wiele prac, wiele igieł straciło życie aaa i ja wiele nerw straciłam gdy mi nie wychodziło to co akurat miało wyjść... Mój Łucznik był naprawdę super na początek przygody z szyciem, był na tyle wytrzymały aby znosić moje pomysły i starał się im sprostać, przede wszystkim nie zniechęcił mnie a wręcz przeciwnie spowodował, że ciągle chce więcej... niestety mój Łucznik już więcej nie może mi dać. Ja niestety a może stety jestem osobą ambitną i stawiam przed sobą coraz to większe wymagania (hmmm zaleciało patosem), zatem potrzebny był mi sprzęt, na którym moje wymagania byłyby możliwe do spełnienia. Mój kochany małżonek - znawca rzeczy dobrych wynalazł oto Maszynę Husqvarna Viking Opal 690Q i powiem tak.... jak nigdy nie rozumiałam dlaczego faceci tak się podniecają po przejażdżce mercedesem posiadając poczciwego, starego forda tak teraz już rozumiem :)) Teraz i ja przesiadłam się na "mercedesa" i wiecie teraz dopiero to mam frajdę z szycia - o jakieś 80% więcej frajdy niż dotychczas!
Dziś znowu nie było obiadu - nie wyłaże z pracowni, no chyba że po kawę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz